13 lipca 1896 roku okazał się datą ważną w życiu Alfreda Wierusza-Kowalskiego i jego rodziny. Tego dnia w Koninie spisano akt kupna majątku Mikorzyn. Sprzedającym był Wacław Sikorski, a nabywcą — Alfred Wierusz-Kowalski. Od tej daty już nic nie było tak jak dawniej.
Cóż innego mogło skłonić Wierusza-Kowalskiego do zakupu Mikorzyna, jeśli nie ambicja. Nie bez znaczenia jednak musiało być pragnienie zabezpieczenia bytu dzieciom, zdobycia czegoś, co by stanowiło dla nich dziedzictwo, posag, podstawy bytu rodzinie, gdy jego, jedynego źródła utrzymania, zabraknie. Wojciech Kossak zanotował: „Dzisiejsi ziemianie doprowadzeni do roli ekonomów na majątkach, których rzeczywistymi właścicielami są urzędy podatkowe i wierzyciele hipoteczni, z trudnością uwierzą, że ten najtwardszy dziś kawałek chleba mógł być pół wieku temu jeszcze symbolem wszelkiego dobra doczesnego.
W 1896 roku Wierusz-Kowalski zbliżał się do pięćdziesiątki. Jego córki niebawem będą miały po dwadzieścia lat, Czesław, pierworodny syn, kończył właśnie lat czternaście, dwójka najmłodszych jeszcze dorastała. Najwyższy czas, aby myśleć o przyszłości, planować, zabezpieczać, nie opierać się tylko na tym, co niesie czas i co wypływało spod ręki. Potrzebował czegoś, w jego mniemaniu, bardziej niezawodnego, niezależnego od kaprysu fortuny.
W takich nastrojach, ważonych pewnie argumentach, w sytuacji, gdy pamięć rodzinna przypominała o rodowych tradycjach posiadaczy ziemskich, gdy wciąż mimo wytrwałej pracy i osiąganych sukcesów brakowało pieniędzy, Wierusz-Kowalski zdecydował się kupić Mikorzyn. Był to powrót w rodzinne strony, do miejsc, okolic, pejzażu, skąd wywodziła się rodzina Wieruszów-Kowalskich.
Miasta i osady wielkopolskie od średniowiecza przewijają się w historii rodziny. Kupując Mikorzyn, Alfred wracał w strony, które przed laty opuścił jego ojciec.
O wyborze miejsca decydowały jednak względy nie tyle sentymentalne, co praktyczne. Niedaleko Mikorzyna, w Posadzie, znajdowały się dobra i pałac zajmowany przez Karola Wierusza-Kowalskiego, bratanka Alfreda, także malarza, który przez kilka lat studiował w Monachium, krótko mieszkał u Wieruszów-Kowalskich, pracował w pracowni Alfreda, czasem wymieniany jest jako jego „pomocnik". Z pewnością miał mniejszy talent, ale wpływ na jego twórczość malarstwa Alfreda Wierusza-Kowalskiego jest olbrzymi.
O wyborze miejsca na rodzinne gniazdo zadecydowała więc bliskość rodziny w nieodległym Turku jeszcze niedawno Teofil Wierusz-Kowalski pełnił funkcję notariusza, być może wspomnienia młodości, a także dogodne położenie Konina w centrum Polski. Korzystna mogła być też cena posiadłości.
Majątek Mikorzyn obejmował 615 hektarów ziemi ornej, 48 ha lasów, 150 ha zajmowały jeziora. Położony był wzdłuż zachodniego brzegu rynnowego pasa jezior, w odległości około 15 km od Konina. Wartość majątku, według aktu notarialnego, wyniosła 43 tysiące rubli. Jego poprzedni właściciel miał go w swoim posiadaniu zaledwie cztery lata. Wcześniej majątek należał przez kilkadziesiąt lat do rodziny Milewskich.
Czy pałac został zbudowany przez poprzednich właścicieli majątku, czy przez Alfreda Wierusza-Kowalskiego — nie wiadomo. Jest może malowniczy, ale w nie najlepszym guście. Obecnie mocno przebudowany, o dachach pokrytych blachą, stracił urok, którym promieniuje na starych, rodzinnych fotografiach. Ładnie położony nad brzegiem jeziora, otoczony był 16-hektarowym parkiem, który powstał w czasach, gdy dobra należały do Wierusza Kowalskiego. Park założony w stylu angielskim nie miał egzotycznych nasadzeń. Świerki, olchy, brzozy, topole tworzyły naturalny, urozmaicony pofałdowaniem terenu i stawami krajobraz. W niedalekiej odległości od pałacu znajdowały się budynki gospodarcze, z których przynajmniej niektóre były budowane po zakupie majątku. W swoich listach pisze o tym, martwi się, czy belki zostały odpowiednio posmarowane, z Monachium zarządza pracami budowlanymi, także polnymi.
Zakup Mikorzyna zmienił życie rodziny, chociaż początkowo płynęło dawnym nurtem. Panny uczyły się na pensji w Polsce, Czesław chodził do gimnazjum, dwaj najmłodsi chłopcy byli przy rodzicach. „Państwo Kowalscy — wspominał Marian Trzebiński — mieli kilkoro dzieci, które przeważnie chowały się w kraju. W Monachium było tylko dwoje najmłodszych, a jednego z nich, Józia, przygotowywałem do pierwszej klasy gimnazjum rosyjskiego. Majątkiem prawdopodobnie, zgodnie z rodzinnym przekazem, zarządzał najmłodszy brat Wierusza-Kowalskiego — Konrad. Z biegiem lat zostało zlikwidowane mieszkanie monachijskie i z czasem ustalił się porządek, zgodnie z którym artysta pracował w Monachium, a żona i dzieci przebywały w Mikorzynie lub podróżowały po Europie (chłopcy w celu nauki — dziewczęta dla odpoczynku i rozrywki).
źródło: "Alfred Wierusz-Kowalski 1849-1915" Eliza Ptaszyński, wyd. DIG Warszawa 2011